Mazury

Pomiędzy Rabą a lewym brzegiem Sanu znajdujemy się wśród ludności już wcale nie chrobackiej; znać to od razu. Na szerokiej równinie, która przechodzi w piaszczystą, posępną nizinę, nieco lasem szpilkowym okoloną, siedzi ruchliwe i wytrwałe plemię mazurskie, na brzegach Wisły i Sanu zwane Grębowiakami. Łatwo ich poznać po niższym wzroście, słabszej budowie ciała, po rysach nie bardzo sympatycznych i zrzędnym wyrazie twarzy. Mazur nie dorówna Krakowiakowi co do energii, zwolna i melancholijnie łazi koło roboty. Jest niemal wyłącznie rolnikiem; z uporem orze swój mały zagon i odrzuca wszelkie ulepszenie w starym trybie gospodarki. Żywiąc się chlebem i gorzałką, nie traci jednak dobrej wiary o sobie i kiedy rozochoci się, jest tegoż mniemania, że: „Bóg żeby świat dziś tworzył/Już z Mazurów by go żłożył”. Ubiór ich zwyczajnie prosty: płóciennica, płaska czapka wełniana, płócienne spodnie z niebieską kamizelką, wązki pas z nożykiem i drutem do lulki. Najważniejszą część stroju stanowi kożuch, wyprawiony na biało z czarnem lamowaniem, na krajach obszyty kolorową skórką, a nawet haftowany jedwabiem; ten sam dla mężczyzn i kobiet, noszony z upodobaniem, nawet w lecie na deszcz, wywrócony futrem na zewnątrz. Nie módz sobie sprawić kożucha, znaczy to być mizernym biedakiem;  kupno kożucha, tudzież wysokich butów, jest najpilniejszym kłopotem w domu. Wrodzona kobietom i dziewczętom zalotność tutaj niewiele wymyśliła w celu podniesienia uroku ich wdzięków. Dopiero na granicy ruskiej ludności, w okolicy Jarosławia, lud staje się urodziwszym i zdatniejszym do cywilizacyi, odznaczając się między innemi czystą polszczyzną, bez jakichkolwiek prowincyonalizmów, tylko że wymowa jest śpiewna, z ruska.

Mazur jest pełnym nieufności względem dworu, urzędu, a nawet plebanii. Walcząc z zawziętością, musiał on oddawna opierać się łupieztwu swojej niespokojnej a gęstej szlachty, której gniazdo utworzyło się wcześnie w dolinach Raby i Dunajca, a miasta i wsie tych okolic do dziś nazwami przypominają liczne rody szlacheckie, rozsiane po całej przestrzeni Rzeczypospolitej. Francuz Marcel de Serres, podróżując na początku bieżącego stulecia po Galicyi, zdumiony wielką różnicą, jaką spostrzegał pomiędzy szlachcicem i chłopem, zapytywał siebie, czy ci ludzie pochodzą z jednego i tego samego plemienia? To też Karol Szajnocha i Franciszek Piekosiński wypowiedzieli to zdanie, że szlachta polska jest odmiennego od włościan pochodzenia i że miejscowy lud został przez nią pobity. Tłumaczy to niejako niechęć miejscowego chłopa do szlachcica i fakt, że mazurska ludność próbowała parę razy pozbyć się swojej szlachty. W 1654 r., kiedy zagony Chmielnickiego posuwały się naprzód, Aleksander Napieralski, nazywając się Kostką ze Sztembergu, opanował zamek w Czorsztynie i powoływał lud wiejski do zrzucenia jarzma szlacheckiego. Znowu w 1864 r. osławił się Mazur w smutnej pamięci, kiedy ludność włościańska, pokierowana przez Szelę, paliła dwory i mordowała całe rodziny szlacheckie. W pamięci ludu do dziś przetrwała opowieść o żelaznej pannie w Czchowie nad Dunajcem, którą skazana na śmierć zbójecka szlachta musiała całować, a gdy zbliżyła się do niej, spadała na ostre noże i dalej do rzeki. Zbójeckie instynkty nie tylko w szlachcie były silne. Opryszkostwo grasowało tu w znacznych rozmiarach. W Bieczu nad Ropą w 1614 r. stracono razem 120 opryszków. W mieście tem, z powodu częstej potrzeby kary śmierci, powstał nawet jedyny na całą Polskę, okropny cech katowski. W dzisiejszych czasach znika tradycja szlachecka, tak jak sama szlachta znika wśród napływu nowych dorobkowiczów, walcząc z ciężkimi czasami, rugowana nieraz z siedzib swych przodków przez Prusaków i Żydów.

Z Mazurem sąsiaduje na południe, poza równoleżnikiem średniego biegu Wisłoku, od Pilzna w górę po Łańcut, szczep zwany Głuchoniemcami, powstały przez osadnictwo XIII. i XIV. stulecia. Głuchoniemcy mówią tylko po polsku, a resztki rozmaitych ich pierwotnych języków ojczystych świadczą, że za czasów ich przybycia zwano Niemcem każdego cudzoziemca. W osadach tych da się wykazać żywioł niemiecki, szwedzki, a nawet tatarski; przeważa tu strój podobny do ubioru Sasów siedmiogrodzkich. Typ ludności jak najrozmaitszy; gdzieniegdzie smukła i silna, indziej znowu licho zbudowana i niemiłego wejrzenia. Ta właśnie ludność, chociaż osadzona na niezłej glebie, chwyciła się w ostatnich czasach gorączkowo emigracyi do Ameryki, podczas gdy ta sama propaganda ajencyj niewiele wskórała w innych okolicach kraju. Dziś nazywa się w Galicyi Niemcami tych tylko mieszkańców (kat. i protest.), których osiedlił cesarz Józef II. (1782-1786), po części na pustych obszarach leśnych w dawnych okręgach (Kreis) bocheńskim, sandeckim, tarnowskim, rzeszowskim, żółkiewskim, złoczowskim i stryjskim, i których też do dziś dnia nazywa się kolonistami. Takie kolonie łatwo poznać po domach i budynkach murowanych bielonych, zwróconych bokiem ku ulicy; ale i one też – z wyjątkiem protestanckich – utraciły niejedno z pierwotnej swej niemieckości i łączą się wielorako z ludnością krajową.

 

Are you looking for the best website template for your web project? Look no further as you are already in the right place! In our website templates section you will find tons of beautiful designs - for any kind of business and of any style. You are in a unique place - join us today BIGtheme NET
O Galicyi i Lodomeryi
Żydzi
Religia żydowska
Obyczaje żydowskie
Polacy i Rusini
Żywioł ludowy
Podhalanie
Krakowiacy
Mazury
Łemki
Bojki
Huculi
Podolcy

 

Skontaktuj się z nami

Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju "Młody Mołodycz"
Mołodycz 35, 37-523 Mołodycz

E-mail:          poczta@molodycz.pl
Telefon:        +48 793 577 794