
Polacy i Rusini
Historya Galicyi należy w części do historyi ruskiej, w części do polskiej. Nietylko ziemie, na których mieszka dzisiaj ludność polska, nosiły w starożytności miano Białej czyli Wielkiej Chrobacyi, ale ta ostatnia sięgała daleko we wschodnią dzisiejszą Galicyę. „Chrobatowie i Chrobacya – powiada Lelewel – rozlegali się po obu stronach Karpat od Dunaju do Pilicy, od ujścia Morawy za Bug i do Zbrucza. A dzielili się na białych czyli wielkich i na czerwonych”. Gdzie granica była pomiędzy niemi nie wiemy, ale leżała prawdopodobnie po za Sanem, nad Dniestrem może. Chrobacya, tak zwana od Cherbów czyli gór Karpackich, była krajem przeważnie lesistym. Ludność jej niższego wzrostu od tej, co osiadła Odrę, Wartę i dolną Wisłę, odznaczała się ogromną ruchliwością i większą od innych plemion zdolnością panowania nad sobą. Wcześnie rozpoczął się spór o dzisiejsze ziemie galicyjskie pomiędzy sąsiedniemi plemionami. Najwcześniej zaczęli je zgarniać Czesi. Od Kijowa Włodzimierz Wielki posuną się aż po Bug i San. Bolesław Chrobry, wyparłszy Czechów i księcia kijowskiego, przyłączył opanowane przez nich ziemie do swego dziedzictwa. Jarosław ruski znowu je był zabrał w części, lecz Bolesław Śmiały przywrócił panowanie Polskie. Podczas ogólnego dzielenia się ziem polskich i ruskich, utworzyły się: nad górną Wisłą – księztwo Krakowskie, nad Dniestrem – Halickie; tam panowali książęta z rodu Piastowiczów, tu – Rurykowiczów.
Jeżeli porównamy jedną i drugą ludność, znajdziemy wiele wspólnych cech, ale i pewne różnice. Obydwa szczepy wyniosły z zamierzchłej przeszłości te same pojęcia, ale je zmodyfikowały po swojemu, i przerobiły w wręcz przeciwny sposób. Przeciwieństwa koncentrują się w tym fakcie, że muzyka, najczulszy wyraz uczucia, obraca się u Rusinów wyłącznie w smętnym mol, a u Polaków w śmiałem i wyzywającem dur. Rusini znają prócz skrzypców i basów, lirę i bandurę, dwa instrumenty smyczkowe, które spotkać można wyłącznie w ręku wędrownych dziadów-śpiewaków. Zasadniczą formą poezyi lirycznej jest u Polaka krakowiak, u Rusina kołomyjka. Krakowiak jest zwrotką złożoną z czterech wierszy sześciozgłoskowych: „Tatulu, tatulu/Gdzieżeś mi się podział/Już się Ty na wieki/Trawnikiem przyodział”, a kołomyjka z czterech ośmiozgłoskowych: „U susidy chatka biła/U susidy żynka myła/A u mene ni chatynki/Ani szczastia, ani żynki”. Z reguły zawierają pierwsze dwa wiersze obraz z natury, pozostający w związku z uczuciem wyrażonem w ostatnich dwóch. Polakowi dostarcza natchnienia przedewszystkiem humor, Rusinowi gorące uczucie. W polskich pieśniach nie spotykamy przykładów takiej namiętności i rzewności. Niejedna śpiewka pijacka ruska jest też doprawdy tragiczną, podczas gdy ten sam temat obrabia Polak w sposób wyłącznie humorystyczny. Polski rymotwórca ludowy ma wrodzony wesoły pogląd na świat i zdolność traktowania ludzkich słabostek ze strony komicznej. I wyższe stany traktuje on w sposób charakterystyczny dla swego nie dającego się zbić z tropu usposobienia. Naiwny jego dowcip nie cofnie się nawet przed świętym tematem: „U świętego Antoniego/W Padecznicy zjawionego/Cud się stał jednego razu/Dziad przemówił do obrazu/Obraz do niego ni razu/Taka była ich rozmowa”. Bieg dziejów domieszał do szczeropolskiego humoru sporo ruskiej tęsknoty i refleksyi. Naprzeciw bogatej, skomplikowanej natury szlacheckiej stoi chłop polski jako typ pierwotny, prosty i naiwny. Można na nim studyować wyjątkową wytrzymałość, ale też opieszałość charakteru narodowego, która jednak nie wyklucza potężnych porywów energii.
Co do języków, polski bardziej się oddalił od pierwotnego typu. Zaczynają się tu te wyrzutnie samogłosek, które w czeszczyźnie doprowadzają do wstrętnego nagromadzenia spółgłosek; i tak ruskie gołowa, przypominające sanskryt, łagodnie brzmiące, skraca się w polskim na głowa, miękkie ruskie ćwit przechodzi w polskie kwiat, bereg zamienia się na twarde brzeg. Podobnie w zakresie pojęć religijnych, starożytnej słowiańskiej tradycyi ludowej, widzimy u Polaka okres samodzielnego przerabiania materyału tej tradycyi, podczas gdy Rusin zwykł się jej trzymać upornie z azyatycką zaiste zaciętością. Dla Polaka jest już przestarzałem to usposobienie biernej kontemplacyi zrezygnowanego na wszystko fatalizmu, a co właśnie cechuje Rusina. Pozostał i on także fatalistą, i u niego jest rzadkością twórcza samodzielność, ale kiedy mówi: niech sobie będzie, jak chce – towarzyszy temu jakiś gniew zawadyacki, podczas gdy Rusin nie przekroczy granic ślepego, biernego zdania się na los. W literaturze polskiej znajdziemy syntezę polskiego i ruskiego dualizmu, złączonych, ażeby w dziedzinie poezyi wydać dzieła pełne siły, głębokości i uroku. Większa część poetów należy z ducha do bogatego w poezyę Wschodu. Dzieła Muz są owiane głębokim smutkiem ruskiej poezyi: a jednak nie możnaby sobie wytłumaczyć pogodnego świata „Pana Tadeusza” ani rubasznych postaci komedyj Fredry, nie znając wesołego poglądu na świat polskiej szlachty, którego szukać trzeba w starszej literaturze u Kochanowskiego i Potockiego, w sferach ludowych zaś u tęgiego krakowskiego wieśniaka.